Oto przykłady odpowiedzi: 1. W pracy dążę przede wszystkim do osiągania wysokich wyników. Angażuję się w zadania, które obiecują mi jakiś mały sukces. Jestem pracownikiem, który lubi ambitne cele. 2. W pracy dążę do współpracy z innymi. Dokładam wszelkich starań do utrzymywania dobrych relacji z każdym ze współpracowników.
Z tobą chcę dzielić się wszystkim, co sprawia mi przyjemność. Ba! Jestem gotowa z niej zrezygnować dla ciebie. 5) Chcę się z tobą zestarzeć Wiem, że to ty jesteś moją drugą połówką. Nie szukam więcej. Dzięki tobie mam to, co najważniejsze.
36-letni Lenny Kravitz, syn rosyjskiego Żyda i pochodzącej z Bahamów aktorki, to bez wątpienia jeden z najbardziej oryginalnych muzyków ostatniej dekady XX
Halina Frąckowiak Chcę być dla ciebie 歌词: Chcę być dla ciebie dziewczyną biegnącą / w białym marmurze z kędzierza Deutsch English Español Français Hungarian Italiano Nederlands Polski Português (Brasil) Română Svenska Türkçe Ελληνικά Български Русский Српски Українська
Read Chcę być dla ciebie wszystkim from the story Chcę być dla ciebie wszystkim. (zawieszone) by NataliaLipiska (Natalie) with 1,198 reads. soulmates, romans
Vay Tiền Online Chuyển Khoản Ngay. Tekst piosenki: Chcę być ciepłem Twoich dłoni I powodem do wzruszenia W niedościgłej lat pogoni Stać się cieniem Twego cienia Chcę być myśli Twoich treścią Przyśpieszonym serca biciem Wciąż piszącą się powieścią Ty wybrałaś takie życie Ref.: Być dla Ciebie dnia każdego Twej nadziei adresatem I tęsknoty Twej odbiorcą Pośród wierszy poematem (2 x) Nasze spotkania zamknięte na zawsze Smak kawy we dwoje o poranku Serce nie sługa nieraz zawodzi Czasami miłość tak sama odchodzi Niepotrzebne zbędne słowa Zwykłym zwrotom braknie akcji Wszystko dzisiaj się tak zmienia Pozostały nam marzenia Ref.: Być dla Ciebie dnia każdego Twej nadziei adresatem I tęsknoty Twej odbiorcą Pośród wierszy poematem (4 x) Dodaj interpretację do tego tekstu » Historia edycji tekstu
Sobota, 16 lipca 2022 r. 10:57 Woytek, źródło: w 11 meczach z niezłym skutkiem strzegł dostępu do bramki Legii (1 porażka), teraz walczy o miejsce w wyjściowej jedenastce. Prawdopodobnie sobotni mecz rozpocznie z ławki rezerwowych, ale zapowiada, że rywalizacja cały czas trwa. - Każdy z nas chce być jedynką i grać jak najwięcej. Dla żadnego z nas Legia nie jest zwykłym klubem, który jest po prostu przystankiem w karierze. Chcemy tu coś osiągnąć, to jest dla nas wymarzony klub i na pewno tak łatwo się nie poddamy - mówi Cezary Miszta. Zapraszamy na rozmowę z bramkarzem Legii. Czym różni się obecny Cezary Miszta od tego sprzed roku. Bardzo się zmieniłeś? Cezary Miszta: - Mentalnie bardzo się zmieniłem. Takich doświadczeń, jakie były przez ostatni rok, nie da się chyba zdobyć w żadnym innym klubie. Były wzloty, upadki, zwycięstwa w Lidze Europy, mecze z najlepszymi, po serie porażek w lidze. To nieocenione doświadczenie. Zmierzyłem się z tym, jaka jest presja Legii, jakie są oczekiwania i jak wygląda cała ta legijna otoczka od drugiej strony. Jak wygrywasz, jest super, a jak nie, to nie jest kolorowo. Od pewnego momentu niczego nie czytałem, odciąłem się, skupiłem na tym, co mówią trenerzy. To jest chyba klucz do sukcesu, żeby nie skupiać się na tym, co dookoła, tylko na tym, co mówią najważniejsze dla ciebie osoby. Oczywiście, są rzeczy, które i tak do ciebie dochodzą, ale ja odciąłem się na facebooku i twitterze. Po meczach z Rakowem i Leicester to był prawdziwy rollercoaster emocji - jednego dnia byłem na samym dole, a kilka dni później na samej górze. To mi dało bardzo dużo do myślenia, że trzeba to wypośrodkować i nie czytać tego, co dzieje się dookoła. Trener też dał ci odpocząć od tego medialnego zamieszania. - W meczu z Lechem zagrał Kacper Tobiasz. Takie było ustalenie, żeby nie działo się za dużo wokół mojej osoby. Seria porażek była coraz dłuższa i gdzieś to skupiało się też na mnie. Trener chciał mnie trochę oszczędzić. Pomogło? - Następny był mecz w Neapolu... fot. Woytek / Trener Aleksandar Vuković potarzał, że w Legii nigdy nie jest aż tak dobrze i źle, jak się pisze. Czy tak było? - Trener trafił tym w sedno. Jak zagramy dobry mecz, to każdy mówi, że jest super, a jak zły, to że jest tragedia. Nigdy nie można tego brać aż tak bardzo do serca. Czasami dla zwykłego kibica mecz wyglądał najgorzej, a kiedy wychodzimy na analizę z trenerem, okazuje się, że tak nie było, jak kreuje otoczenie. Vuković jest bardzo mądrym trenerem, szczególnie jeśli chodzi o legijne towarzystwo. Dużo mi pomógł i wiele mu zawdzięczam od samego początku. A konkretniej? - Przede wszystkim mnie wyciągnął, odbudował, bo wiadomo, jaka była runda jesienna. Rozmawiał ze mną kilka razy, przed obozem w Dubaju, po obozie w Dubaju. Dał mi takiego kopa, pokazał, że on we mnie bardzo wierzy i to mi bardzo pomogło. Trener Vuković umie zbudować zawodnika, to jego wielka zaleta. Powiedziałeś, że dla ciebie ważne jest to, co mówią i myślą ważne dla ciebie osoby. A kto jest dla ciebie ważny? - Przede wszystkim trenerzy - trener Dowhań, Arek, trener Runjaić. To są osoby, które mają bezpośredni wpływ na to, jak się rozwijam, na to czy gram, czy nie. Ich słucham przede wszystkim. A Artur Boruc? - Też. Teraz już go nie ma, ale jeśli będę czegoś potrzebował, mam z nim taką relację, że swobodnie mogę do niego się odezwać. Od niego chyba można też nauczyć się takiego odcięcia od mediów? - Artur ma charyzmę i jest mocny mentalnie. Pomagał mi w trudnych momentach, rozmawiał ze mną. Od Artura można wiele wyciągnąć. Pracować z kimś takim, to nieopisane doświadczenie. fot. Woytek / Ponad rok temu mówiłeś, że chcesz być następcą Artura, że on cię jakby do tego przygotowywał, ale chyba wszyscy spodziewaliśmy się, że to będzie płynniejsze przejście, a wiosna wyszła dziwnie. Jak się z tym czułeś - Ja robiłem swoje, skupiałem się na swojej osobie i na tym, że muszę zagrać kilka dobrych meczów i udowodnić, że zespół cały czas może na mnie liczyć. Nie miałem wpływu na sytuację z Arturem, to były decyzje innych osób. To było poza moją osobą. Cały czas czułem jego wsparcie. Nigdy nie było tak, że jak miał gorzej, to odbijało się na nas. Wręcz przeciwnie. Po sytuacji z Wartą sytuacja w bramce chyba była jasna. A jak jest po letnich przygotowaniach? - Po zgrupowaniu jeszcze nie dostaliśmy oficjalnej informacji, jak będzie wyglądała hierarchia w bramce [rozmawialiśmy 3 dni przed meczem z Koroną – przyp red.]. Z tego, co można wywnioskować, pod pierwszy mecz będzie szykowany Kacper. Mocno walczymy. Nawet jeśli Kacper zacznie sezon w bramce, rywalizacja nie jest zamknięta. Z meczu na mecz może nastąpić zmiana. Ta rywalizacja dla nas obu będzie korzystna. Każdy z nas chce być jedynką i grać jak najwięcej. Dla żadnego z nas Legia nie jest zwykłym klubem, który jest po prostu przystankiem w karierze. Chcemy tu coś osiągnąć, to jest dla nas wymarzony klub i na pewno tak łatwo się nie poddamy. To chyba nietypowa sytuacja, kiedy dwóch reprezentantów Polski walczy o jedno miejsce? - Bardzo nietypowa. Jestem przekonany, że i ja, i Kacper spokojnie byśmy grali w kilku klubach Ekstraklasy. To chyba jednak dobrze świadczy, że akademia bramkarska Legii funkcjonuje i że dwóch wychowanków walczy o miejsce w składzie. A jest jeszcze Dominik Hładun. - Nie zapominamy o Dominiku. Zagrał ponad 100 meczów w Ekstraklasie i też jest bardzo dobrym bramkarzem. Nie jest powiedziane, że nie pogodzi nas dwóch i to on będzie grał w pierwszym składzie. Czy cały ten układ na dłuższą metę nie zrobi się toksyczny? - Skupiamy się na tym, co możemy zrobić na boisku, a wszelkie decyzje są poza nami. My możemy wyjść na trening i dobrze prezentować się na boisku. Na nic więcej wpływu nie mamy. Tak wyrównanej rywalizacji w bramce nie było od dawna, chyba od czasów Malarza i Kuciaka. - Bardzo możliwe. Ja przychodziłem do Legii kiedy Arek zaczynał bronić. Mocno zacząłem się wtedy tym wszystkim interesować. Kto z naszej trójki by nie grał, to będzie to bardzo wysoki poziom. Niektórzy są zdania, że jeden z was powinien tego lata zostać wypożyczony, bo szkoda, by któryś z tak utalentowanych piłkarzy spędził jesień na ławce, a któryś z was będzie na to skazany. - Najważniejsze są minuty, bo treningiem nie wypracujesz tego wszystkiego, co złapiesz w meczach. Mając dwóch reprezentantów Polski, najlepszym rozwiązaniem byłoby gdybyśmy grali obaj, ale miejsce jest jedno. Czy pojawiło się zainteresowanie twoją osobą klubów z zagranicy? - Nie skupiałem się na tym. Nie pytałem menedżera o to. Jeśli coś się dzieje, to mój menedżer i dyrektor Zieliński o tym wiedzą. Nie chciałem nic o tym słyszeć. Chciałem skupić się na rywalizacji w Legii i to jest mój cel. Chciałbym trochę w Legii pograć. fot. Woytek / Jak czujecie się jako drużyna przed nowym sezonem? Jesteście mocniejsi? - Musimy wyczyścić głowy, bo jak będziemy myśleć o tym, co było w poprzednim sezonie, to zaraz się może zrobić powtórka. Czujemy w zespole fajną więź, była integracja na obozie, wytworzyła się więź pomiędzy nami. Najważniejsze to dobrze zacząć sezon, zwycięstwa zaczną nas budować i krok po kroku zaczniemy iść w górę i ten sezon zakończmy mistrzostwem. Taki jest nasz cel. Brakowało wam takiej integracji? Przez 1,5 roku tego nie było. - Nie było do tego okazji. To też jest potrzebne. Jak jest dobra atmosfera w zespole, to i na boisku się przyjemniej gra. Jak idzie jeden za drugiego w ogień, to jest bardzo potrzebne. Myślę, że ten obóz dużo nam dał, nie tylko pod względem piłkarskim, ale i mentalnym. Fajnie zgraliśmy się jako grupa, nowi zawodnicy szybko się wkomponowali. Jest duża szansa, żeby to dobrze wyglądało w tym sezonie. Udało się wprowadzić ten spokój? - W Legii tak naprawdę nigdy nie będzie spokojnie. Nawet jak wygrywasz, to zawsze jest coś jeszcze do poprawy, do zrobienia. Ten sezon będzie taki, że będziemy skupiali się po kolei na każdym meczu, a nawet jeśli by coś nie wyszło, to nie znaczy, że nie będziemy mogli osiągnąć celu. Najważniejsze, żeby krok po kroku realizować filozofię gry trenera Runjaicia i wygrywać każdy kolejny mecz. A jak oceniasz tę filozofię gry? Dużo zmieniło się w grze obrony i bramkarzy? - Jeśli chodzi o trenera Vukovicia i Runjaicia, to są całkiem inne style gry bramkarza. Trener Vuković za bardzo nie lubi ryzykować, grać od tyłu. Gdy graliśmy od tyłu, to była długa piłka na napastnika i bez ryzyka. Trener Runjaić bramkarza traktuje jak pierwszego rozgrywającego, od niego zaczynają się akcje. Trener chce, żeby bramkarz brał czynny udział w rozgrywaniu akcji. Bramki w meczu z Red Bullem padły po akcjach, które zaczęły się od Kacpra. To przynosi efekty, to nie jest tylko sztuka dla sztuki, jest na to rozegranie konkretny pomysł i są rezultaty. W której z tych filozofii lepiej się odnajdujesz? - Lubię obie. Jeśli trener wymaga, żeby zagrać długą piłkę, zagram długą piłkę. Jeśli trener chce, żeby zagrywać od tyłu, gram od tyłu. Gra nogami jest jedną z moich mocniejszych stron, dobrze się w tym czuję. Potrafię dostosować się do oczekiwań trenera i chcę robić to jak najlepiej. A co jest twoją słabą stroną, nad którą musisz mocno pracować? - Myślę, że przedpole. Na to najmocniej zwracamy teraz uwagę na treningach, wrzutki, dośrodkowania - te elementy gry najbardziej musimy poprawić i zaczęliśmy nad tym pracować. Na pewno przyjdą efekty. Ja sam widzę, że coraz lepiej się w tym czuję, a Arek też przekazuje nam swoje doświadczenie, dużo nam daje. Myślę, że może wyjść z tego coś fajnego w tym sezonie. Co poczułeś, gdy zobaczyłeś, że nie będziesz w pierwszym składzie w sparingu z Zorią? - To był tylko sparing. Co mogę powiedzieć? Ja zrobiłem swoje. To trener decyduje o tym, kto gra. Mogłem przez 20 minut pokazać się z jak najlepszej strony. Wybieraliście niedawno, kto będzie grał z numerem 1 na koszulce. Jak to się odbyło? - Trenerzy powiedzieli, że nie podobają im się nasze numery, że to nie są bramkarskie numery. Kacpra numer 59 w żaden sposób nie przypominał numeru bramkarskiego. Ja zostałem przy 31, podoba mi się ten numer. Wielu bramkarzy na świecie gra z 31, 1 była zajęta, a za 12 nie przepadam.
Tekst piosenki: Chcę być dla ciebie - dziewczyną biegnącą W białym marmurze - z kędzierzawą głową Chcę być dla ciebie - dziewczyną z obrazu W którym proporcje - niby akt strzelisty Chcę być dla ciebie - łagodnym świtaniem I wodą chłodną - i błękitem czystym Chcę być dla ciebie-księżyca połową Mocno przyległą - do widocznej strony Chcę być dla ciebie - niebem, ziemią, rzeką A czas rozmieniam - na monetę drobną W ślad mego słowa - twoja łza upadła Chcę być dla ciebie - a jestem dla siebie Dodaj interpretację do tego tekstu » Historia edycji tekstu
Modlitwa jest pięknym misterium Boga i człowieka. Jest przyjaznym dialogiem dwóch zwróconych ku sobie osób. Jest wzajemnym wsłuchiwaniem się w siebie, wzajemną adoracją i wzajemną pracą. Chęć człowieka, aby oddać Bogu chwałę, powierzyć się Jego opatrzności, czy też prosić Go o błogosławieństwo jest poniekąd zawsze inspirowana przez Boga. Autor Nowotestamentalnego Listu do Filipian ujmuje tą tajemniczą zależność następująco: „Bóg jest w nas sprawcą i chcenia i działania, zgodnie z Jego wolą” (Flp 2,13). Będąc Chrześcijanami przynależącymi w sposób szczególny, przez sakrament Chrztu św., do Chrystusa, doświadczamy, że Pan Jezus przychodzi do naszych serc, jak do własnego domu, aby modlić się w nas do Ojca. Jeśli dajemy Mu miejsce w naszej czasoprzestrzeni i pozwalamy, aby Jego modlitwa w nas trwała, zauważamy, że jesteśmy coraz bardziej z Nim zjednoczeni. Modlitwa to realizacja Bożego i ludzkiego: „chcę być teraz z Tobą i dla Ciebie”. „Chcę” wychodzące od Boga jest zawsze w maksymalnym stopniu, natomiast „chcę” rodzące się w sercu człowieka może ograniczać się zaledwie do kilku westchnień deklaracji przynależności do Stwórcy. Przez Boga są one jednak wielkodusznie zauważone, przyjęte i pomnożone. Chrystus narodził się na ziemi jako człowiek (Łk 2, 1-21), nazwał nas swoimi przyjaciółmi (J 15,15) i uczynił nas uczestnikami Boskiej natury ( 1,4), ale wobec Transcendencji Boga niezmiennie pozostajemy jak Jego dzieci. Naszą relację z Bogiem powinien przenikać zawsze wyjątkowy respekt. Czasami nasza modlitwa nie jest łatwym spotkaniem z Bogiem. Towarzyszą nam różne rozproszenia. Nie potrafimy wyciszyć swojego serca, aby naprawdę z Nim porozmawiać, podziękować Mu, adorować Go, stawić czoła nieprzyjemnym doświadczeniom, które nas spotykają. Czasami przy okazji modlitwy zauważamy, jak bardzo jesteśmy zagubieni w wirze codziennych kłopotów, jak nasze mniej lub bardziej odpowiedzialne obowiązki zaprzątają nasze serce, iż trudno w nim wygospodarować i czas, i miejsce dla Boga. Ewangeliczny opis pobytu Pana Jezusa w domu Marty i Marii przybliża sytuację człowieka rozproszonego na modlitwie (zob. Łk 10, 38-42). Marta i Maria to dwa bieguny osoby niezintegrowanej, która chciałaby się modlić. Zaprasza Chrystusa do swojego wewnętrznego domu i chce Go wspaniale ugościć, ale właściwie nie ma dla Niego czasu. Jest zatroskana o wiele spraw i pochłonięta realizowaniem swoich licznych obowiązków. W rezultacie gani wobec Gościa to swoje „ja”, które szuka bliskości z Bogiem i pragnie się modlić. Próbuje wymusić u Chrystusa usprawiedliwienie dla swojej nieuporządkowanej aktywności. Ceremonialnie wygłasza przed oczekującym na nią Mistrzem słowa w kierunku swojego „kontemplacyjnego ja”: „Panie, powiedz jej, żeby mi pomogła”. Charakterystyczne dla takiej postawy jest to, że gubi cel swoich działań i pragnień. Niby chce oddać Bogu chwałę, ale woli całą sytuację, w której się znajduje trzymać w swoich rękach. Kiedy doświadcza obecnego przed nią Chrystusa, uzmysławia sobie nagle, że przecież nie ma nic, co mogłaby Mu ofiarować, czym mogłaby się przed Nim pochwalić. Użala się nad sobą, krytykuje innych, uruchamia swoje zdolności odwracania uwagi i marnowania czasu, aby zatuszować prawdę o swojej małości i wewnętrznym bałaganie. Nie próbuje zaprosić Chrystusa do swoich działań, nie omawia ich z Nim, nie chce Mu opowiedzieć o zmęczeniu, o tym, co pochłania ją w pracy. Po prostu daje się poprowadzić emocjom lęku, niedoskonałości, niegodności, grzeszności, itd. Nie potrafi wyrazić wobec Boga należnego Mu szacunku. Pan Jezus tylko pozornie jest bezradny. Po mistrzowsku walczy o swoje mieszkanie w osobie, która Go zaprosiła. Pochwalając Marię, przypomina o tej lepszej cząstce naszej osobowości, z którą w naturalny sposób zawsze jest w kontakcie, i która nie może być zagłuszona, zlekceważona, czy zapomniana. Wycisza w nas postawę Marty na korzyść Marii, aby podkreślić, że pomiędzy kontemplacją Boga i pracą musi być zachowana równowaga. Chwila spędzona w prawdzie przed Bogiem wprowadza pokój i ład w całe nasze życie i działanie. Przykładem osoby zintegrowanej na modlitwie może być ewangeliczny Zacheusz (Łk 19, 1-10). Choć jest człowiekiem grzesznym, pragnie zobaczyć przechodzącego przez Jerycho Jezusa. Koncentruje się całkowicie na obranym celu, wychodzi ponad swoją codzienność, zostawia opinię ludzką, nie angażuje się w nic innego, poza zobaczeniem Mistrza. Pan Jezus słyszy pragnienie celnika. Zatrzymuje się pod drzewem, na które wspiął się Zacheusz i wyraża swoje życzenie, że chce zatrzymać się w jego domu. Spotkanie owocuje wymianą dóbr. Zacheusz obdarza swym majątkiem biednych i deklaruje przemianę życia. Chrystus udziela daru Zbawienia jemu samemu i całej jego rodzinie oraz wszystkim związanym z prowadzeniem bogatego domu celnika. Jest to wspaniała opowieść o wrażliwości Boga na szczere pragnienie ludzkiego serca. Chrystus słyszy nasze modlitwy, gdy jesteśmy licznie zgromadzeni w Kościele, nie ma On względu na osoby. Odpowiada z wielką miłością i hojnością na zanoszone ku Niemu modlitwy, choć może nie zawsze w taki sposób, jaki nam się wydaje za odpowiedni. Potrzebujemy jednak odwagi, aby stanąć przed Nim w całkowitej prawdzie i z respektem ofiarować Mu swój czas. Modlitwa wyróżnia człowieka pośród innych Bożych stworzeń. Pozwala na zachowanie właściwej postawy wobec naszego Ojca. Nadaje sens naszemu życiu i pracy. Pomaga nam lepiej rozumieć siebie i innych ludzi. Nasza aktywność jest zawsze błogosławiona przez Boga, jeśli jest zgodna z Jego wartościami. Bez okazywania Bogu szacunku i adoracji nasze działania nie będą służyły ani nam, ani innym ludziom. Odwrócą nas od Boga, zamkną nas wirze egoistycznych i złudnych potrzeb. Ogołocą nas z godności Bożych dzieci. Zabiorą nam radość życia we wspólnocie z innymi ludźmi i z całym Bożym stworzeniem.
Operator kurierski wdraża program Climate Protect i do 2045 roku chce osiągnąć klimatyczną neutralność. Strategia całej Grupy GLS skupia się na stopniowej redukcji CO2 dzięki ekologicznej flocie, korzystaniu z OZE i codziennym działaniom wszystkich pracowników i partnerów GLS na całym świecie. Ograniczanie emisji CO2, optymalizacja zarządzania odpadami i odpowiedzialne wykorzystanie zasobów leżą w centrum programu Climate Protect, który GLS wdraża na całym świecie. Również w Polsce. W 2045 roku firma chce osiągnąć neutralność klimatyczną, co oznacza, że z roku na rok będzie stopniowo redukowała emisję CO2. To kolejny etap działań. Operator już teraz kompensuje całą bieżącą emisję, a do tego do 2025 roku zamierza ją znacząco obniżyć na każdej paczce. Grupa GLS uczestniczy w czterech globalnych programach, które mają na celu np. ochronę zagrożonej część Amazonii w Peru i Brazylii, czy też wsparcie budowy elektrowni wiatrowej i słonecznej w Indiach. – Climate Protect to program GLS prowadzący do klimatycznej neutralności. W 2008 roku rozpoczęliśmy inicjatywę ThinkGreen, która skupiała się na promocji ekologicznych postaw i rozwiązań wewnątrz firmy. Kontynuujemy te działania, ale cała Grupa GLS idzie dalej. Jako firma o międzynarodowym zasięgu wiemy, że możemy mieć realny wpływ na poprawę klimatu, dlatego mocną deklaracją całej Grupy jest zeroemisyjność, którą chcemy osiągnąć w następnych dwóch dekadach – mówi Tomek Zwiercan, dyrektor zarządzający GLS Poland. Polska droga do zeroemisyjności GLS Poland już dziś w 85 proc. korzysta z odnawialnych źródeł energii takich jak biomasa, źródła wodne i energia słoneczna. Firma sukcesywnie montuje instalacje fotowoltaiczne na własnych obiektach, dzięki czemu operator sam może wytwarzać potrzebną energię. – Zobowiązania, które podjęliśmy wchodząc na drogę do neutralności klimatycznej, są przez nas konsekwentnie realizowane, zarówno w skali makro, jak i mikro. Ważne są nie tylko działania podejmowane przez firmę, ale także przez pojedyncze osoby. Razem przynoszą naprawdę imponujący efekt. Dlatego zachęcamy pracowników do różnych działań ekologicznych, np. oszczędności energii poprzez wyłączanie urządzeń i światła, gdy wychodzą z pomieszczeń lub kończą pracę. Drukujemy tylko naprawdę niezbędne dokumenty. Z kolei kurierzy GLS korzystają ze wskazówek dotyczących ekonomicznej jazdy i odbywają praktycznie szkolenia w tym zakresie – mówi Justyna Glaza, environmental manager GLS Poland. Wszystkie te działania skupiają się przede wszystkim na redukcji emisji na każdą transportowaną paczkę. Jako operator logistyczny GLS Poland ma świadomość, że największa rewolucja musi dokonać się właśnie w transporcie. Dlatego właśnie firma konsekwentnie wymienia swoją flotę na bardziej ekologiczną, co składa się z kilku bardzo konkretnych elementów. Po pierwsze – w 2019 roku flota GLS Poland poszerzyła się o samochody ciężarowe Iveco Stralis NP 460 napędzane LNG, mniej emisyjne w porównaniu z podobnymi samochodami ciężarowymi z silnikami Diesla. Obecnie jest już 28 takich samochodów jeżdżących na najdłuższych europejskich trasach. Po drugie – w kilkunastu miastach Polski w barwach GLS jeździ 58 e-vanów. Operator konsekwentnie rozbudowuje tę część floty i zwiększa liczbę ładowarek do samochodów elektrycznych na terenach filii. Również samochody służbowe są systematycznie zmieniane na wersje o napędzie hybrydowym. Po trzecie wreszcie – GLS Poland inwestuje w lekki transport. Firma jako pierwszy operator w kraju uruchomiła rower kurierski. Pilotaż programu rozpoczął się w Krakowie, a obecnie 13 rowerów kurierskich w barwach GLS Poland jeździ już w 9 miastach Polski. Rowery systematycznie pojawiać się będą w kolejnych miejscowościach. – Rowery sprawdzają się w strefach z ograniczeniami dla ruchu kołowego, czyli w centrach dużych miast. To szybki i zeroemisyjny środek transportu, dzięki któremu zyskujemy wymierne korzyści dla klimatu. Przykładowo w Krakowie wykorzystanie tylko jednego roweru do regularnej obsługi przesyłek pozwoliło oszczędzić ok. 12 ton emisji CO2 rocznie – mówi Justyna Glaza. Od 2020 roku operator korzysta także z zaawansowanej technologii do zarządzania trasami kurierskimi opartej o geokodowanie. Geokoordynaty, które są przypisywane do danego adresu, pozwalają w sposób optymalny planować cały proces dostawy dzięki precyzyjnemu odwzorowaniu tras kurierskich. Dodatkowo GLS, w swojej drodze do neutralności klimatycznej, chętnie angażuje się również w inicjatywy promujące ekologiczne postawy, a także sam jest inicjatorem akcji, które mają na celu ochronę klimatu, poprzez sadzenie łąk kwietnych i ochronę pszczół. Newseria nie ponosi odpowiedzialności za treści oraz inne materiały (np. infografiki, zdjęcia) przekazywane w „Biurze Prasowym”, których autorami są zarejestrowani użytkownicy tacy jak agencje PR, firmy czy instytucje państwowe.
chce byc dla ciebie wszystkim